niedziela, 2 lutego 2020

{o tym, dlaczego lubię otaczać się pięknymi przedmiotami}


Za każdym razem gdy do Ciebie przychodzę, coś w mieszkaniu wygląda inaczej, ciągle coś zmieniasz! - powtarza podczas odwiedzin żeńska część mojej rodziny i znajomych - Muszę się rozejrzeć! - dodająI nieważne, czy to mama, czy siostra, czy przyjaciółka. Zawsze dostrzegą coś, czego wcześniej nie widziały (bo stało w innym miejscu), albo coś, na co wcześniej nie zwracały uwagi (bo na przykład miało inny kolor). I ja im wierzę, ja wiem, że tak jest. Bo te drobne zmiany, te obrazy powieszone w innych miejscach, przesunięte z lewej na prawą meble czy inaczej poustawiane książki dają mi przysłowiowego "kopa do działania" na co dzień. 



Pracuję głównie z domu, dlatego tak ważna jest dla mnie przestrzeń, w której przebywam przez większość czasu. Ma ona bowiem ogromny wpływ na moje samopoczucie, kreatywność, na komfort snu czy wzajemnych domowych relacji. Dom jest ważny. I warto rozsądnie dbać o to, co nas otacza oraz być świadomym, jak duże ma to znaczenie dla naszego życia. Zgodzisz się ze mną? 
Zastanawiałaś/-eś się kiedyś, czy lubisz swój dom? Ja swój lubię bardzo, mimo niewielkiego metrażu, braku balkonu i złośliwego sąsiada. ;) Ale to dlatego, że wychodzę z założenia, że nie miejsce, ale ludzie w nim mieszkający tworzą dom. A dopiero później znaczenia nabierają te wszystkie garderoby, wanny, kanapy, sypialnie, pokoje zabaw, plakaty dla dzieci i dorosłych, kwiaty, wzory na ścianach i złote klamki lub ich brak. 

Ta sama idea przewodzi wszystkim rozmyślaniom i planowaniu naszego przyszłego domu pod lasem. To ma być przede wszystkim miejsce pełne dobrej, ludzkiej i zwierzęcej energii. Miejsce, w którym nareszcie bez skrępowania przenocujemy rozsianych po świecie przyjaciół (teraz też nam się zdarza - odstępujemy im nasze mieszkanie, a sami nocujemy poza kawalerką), zorganizujemy ognisko, święta dla całej rodziny, nocne pogaduchy, tańce urodzinowe na stole, prywatny wieczór autorski i inne wspaniałe spotkania z okazji bez okazji. 
Do tego miejsca wprowadzimy później meble, te z drugiej ręki, jak nasza uratowana przed śmieciarką prawie stuletnia szafka (aktualnie w romby), a także nowe, wygodne łóżko. Na ścianach powiesimy ulubione plakaty, na przykład te, które przysłał mi ostatnio prosto ze Szwecji Poster Store. I prace naszych przyjaciół, tych bliższych i dalszych znajomych artystów, które zbieram od lat. 




Dom to azyl, to przestrzeń która powinna ładować nasze wewnętrzne baterie, schron, do którego uciekamy, gdy ktoś lub coś pozbawia nas energii. Dlatego tak ważne jest, byśmy czuli się w nim dobrze, bezpiecznie i spokojnie. I, choć może wyda Ci się to trywialne, nawet takie sprawy, jak ustawienie mebli czy kolorystyka wnętrza mają na to wpływ. Nie, nie chodzi o mi o feng shui czy psychologię wnętrz. Chodzi mi wyłącznie o działanie w zgodzie ze sobą. 

Jeśli jesteś lwicą salonową (albo lwem salonowym) i potrzebujesz złota, brokatu i confetti, bo w takim otoczeniu czujesz się najlepiej - nie zmuszaj się do wegetowania w minimalizmie tylko dlatego, że jest modny. Jeśli w Twym sercu mieszka róż, to odpuść sobie wszystkie odcienie atramentu. Co z tego, że Pantone stwierdził, że w roku 2020 granat albo wnętrzom śmierć? ;) Za rok to będzie fiolet albo inna, równie fascynująca barwa. Czy będziesz z tego powodu zmieniać tapicerkę, tapetę, kolor ścian, mimo że fioletu nie lubisz? 





Nasze, moje i Małża mieszkanie, to wypadkowa tego, co oboje lubimy. Tak, wbrew pozorom, R. ma duży wpływ na to, jak wygląda kawalerka. Dzięki temu oboje czujemy się tu dobrze. Lubię konsultować z mężem swoje pomysły, pytać o zdanie, dyskutować i przedstawiać swoje racje, jeśli sytuacja tego wymaga (albo jakiś stary mebel, wzorzysta tapeta lub kolejne w tym roku przestawianie ;)) Może to ja jestem od tych bardziej dekoracyjnych spraw, może to ja wymyślam koncepcję, ale R. zawsze dba, by moje pomysły nie ograniczały się tylko do walorów estetycznych. On odpowiada za wygodę i praktyczność. 

A ja lubię otaczać się pięknymi przedmiotami. Poprawiają mi nastrój, a także sprawiają, że nasz dom nabiera charakteru, którego nie znajdziesz nigdzie indziej. Pisząc "piękne rzeczy" mam na myśli to, co trafia w mój gust, mój i Małża trochę też. ;) Czasami są to tekstylia z sieciówki, czasami przeznaczone do wyrzucenia meble z aukcji internetowych lub dosłownie spod śmietnika, a innym razem skarby wyszperane w secondhandzie lub na targu staroci.
W równym stopniu zachwyca mnie zaśniedziała łyżeczka skubnięta z szuflady mojej mamy, zupełnie nowoczesna sofa albo faktura papieru, na którym wydrukowane zostało zdjęcie. Nasz dom to mieszanka stylów wnętrzarskich, eklektyzm - jak to się ładnie nazywa. Ale ja, zamiast tej metki, używam raczej stwierdzenia, że to nasze emocje, zdarzenia z życia, podróże, spełnione marzenia, energia innych ludzi i nasza własna zmaterializowały się w szaloną zbieraninę przypadkowo nieprzypadkowych rzeczy. 




A jaki jest Twój dom? Uszyty na Twoją miarę czy może bliższy katalogowi sklepowemu? Co sprawia, że czujesz się w nim dobrze? A może jest coś, czego nie znosisz i knujesz właśnie, jak się tego pozbyć? Może jesteś w trakcie zmian, potrzebujesz inspiracji, podpowiedzi?
A może wystarczy, że zmienisz kilka obrazków na ścianie? W każdej z tych kwestii służę pomocą i chętnie z Tobą o tym porozmawiam w komentarzach. Może właśnie teraz Ty potrzebujesz małej zmiany, małego motywacyjnego "kopniaka do działania"? 

Wraz z Partnerem tego wpisu, szwedzkim sklepem Poster Store, przygotowaliśmy kod zniżkowy na zakupy dla Czytelniczek i Czytelników mojego bloga. Może to własnie ten moment, by przyjrzeć się swojemu otoczeniu, wprowadzić kilka zmian, powiesić inspirujące plakaty drukowane w duchu #lesswaste z poszanowaniem natury?

Kod kozadomowa30 daje Ci 30% zniżki na zakupy w Poster Store. Kod jest ważny od 1 do 16. lutego 2020 roku i nie dotyczy kolekcji Selection


Uściski,
k. 

18 komentarzy:

  1. Moje mieszkanko jest totalnie moje! Co prawda jeszcze mało urządzone w rzeczy "dodatkowe", "piękne" i wszystko co robi klimat, ale... na razie zbieram na stół xD. Powoli będę je zapełniać ;). Zupełnie się nie odnajduję w sterylnej, nowoczesnej bieli jak z katalogu :). U mnie jest drewniano, trochę szaro (passe :P), z akcentami morskimi i niebieskimi :). Jest niemodna cegła i parzenica na stole :). Są wazony z drifted wood i ramka na 24 zdjęcia, z podobiznami bliskich ludzi i miejsc :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z modą rqczej nie jest mi po drodze, swoją ścieżkę depczę. I fajnie, że Ty też. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Jestem nieuleczalną maniaczką pięknych przedmiotów.
    Uwielbiam targi staroci, garażówki i duńskie loopomarkety.
    Każdy mój pobyt w Skandynawii kończył się przytarganiem dużej witryny, lampy, stolika ogromnej ilości tekstyliów i pudła pełnego pięknej ceramiki i porcelany 😂
    Aż w końcu ograniczyłam wyjazdy, bo mieszkanie 54m2 jakoś nie chce się rozciągnąć ani wzdłuż, ani wszerz.
    Kocham eklektyzm, nie znoszę tzw. komplecików.
    Jeśli krzesła przy stole to każde inne i każde zachwycające swą formą,kolorem czy tkaniną tapicerki.
    Uwielbiam stare meble i przedmioty z duszą.
    Ale nie na zasadzie mieszkania-antykwariatu tylko np.łączenia starego z nowym.
    Tak właśnie urządziłam mój przedpokój.
    Styl loft i do tego stare lustro tremo, odarte z błyszczącej politury do surowego drewna i delikatnie przetarte białą bejcą. Wygląda obłędnie.
    Nawet listonosz zawsze kręci z niedowierzaniem głową i mówi że jeszcze takiego mieszkania w bloku z wielkiej płyty nie widział😉
    Jestem plastykiem i choć od zawsze działam w branży odzieżowej to wnętrza są moim hobby i taka trochę niespełnioną pasją.
    Ale wielu znajomym pomagałam w urządzaniu ich domów i mieszkań, a nawet aranżowałam wnętrza hotelu w DK prowadzonego przez moich duńskich przyjaciół.
    Kto wie, może na stare lata zmienię jeszcze dwa zawodową ścieżkę? 😂

    OdpowiedzUsuń
  3. mój dom jest moim azylem i od zeszłego roku wprowadzamy w nim zmiany i to spore bo była wymiana okien i drzwi, malowanie pokoju i tapetowanie w niemodna juz cegłe ( ja nie podążam za modą ) wczesniej zmienialiśmy meble. Czeka nas w marcu generalny remont kuchni na ktory czekam z utesknieniem oraz kolejne wymiany okien bo zarówno w kuchni jak i u córki w pokoju. Jak starczy sił i finansów to jeszcze metamorfoze przejdzie jej pokój. Nasz dom był i jest dopasowany do nas ale wiadomo gusta sie zmieniają, a ja lubię zmiany to czesto robię "małe przemeblowania" w postaci zmiany poszewek na poduszki czy zasłon albo dekoracji na komodzie. Moda jest nie dla mnie gdyz uważam że strojem wyrazamy siebie to co nam w duszy gra pokazujemy swój nastrój i to samo dotyczy wnetrz. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dom ma być domem, a nie muzeum. Ma odzwierciedlać nas, nasze upodobania, a także charakter. Wszystko bywa inspirujące, ale nie wszystko pasuje wszędzie. Ta różnorodność jest fantastyczna. Uściski!

      Usuń
  4. Moje kolory to kolory ziemi i w tych tonacjach jest nasze mieszkanie. Dużo drewna, kamienia i starych cegieł. Jest wypadkową wyborów mojego i męża. Musiałam iść na kompromis:-)Tylko coraz mniej miejsca jest, bo moje graty na potrzebę zdjęć do bloga zajmuje coraz więcej przestrzeni;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ściany jakoś nigdy nie chcą być z gumy... 😉

      Usuń
  5. Moje mieszkanie jest takie całkowicie "moje" Pełne staroci, wielokolorowe, a co najważniejsze nietuzinkowe. Uwielbiam w nim przebywać, i o to chyba właśnie w tym wszystkim chodzi;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko to brzmi i wygląda pięknie. Taka domowa idylla. W swoim życiu jednak postawiłam na prostotę i nie urządzam się. Bardziej dbam o plecak i dobre buty niż własne gniazdko, bo droga dla mnie jest więcej warta niż sam dom. Choć lubię do niego wracać, ale nie w ten przytulny luksus raczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy powinien stawiać na to, co mu w duszy gra i do życia w danym momencie jest potrzebne. My koczowniczy tryb życia mamy za sobą. Teraz jeździmy w różne miejsca na świecie również po to, by docenić fakt, że mamy dokąd wrócić. Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Ostatnio stawiam na minimalizm, ale plakaty bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kawalerce bardzo trudno jest być fanką minimalizmu, bo jednak gdzieś trzeba schować nawet tak niewielką liczbę ubrań, jaką my mamy. No i ja jednak lubię mieć trochę szpargałów, takich cieszących oko pamiątek z podróży itp. Może nie są to jakieś durnostojki, bo z wypraw przywożę najczęściej coś lokalnego do jedzenia, trochę kamyków, trochę listków, które suszę w książkach. ;) Plakaty natomiast są o tyle fajną ozdobą, że wystarczy włożyć do ramki inny obrazek i zmienia się cały wystrój. :)

      Usuń
  8. Faktycznie piękne są te Twoje przedmioty! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jestem osoba ktora kocha kolory i w czasach mody na szarość i tak nie uleglam, bo w moim domu to ja mam sie czuc dobrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moda to jedno, a potrzeba serca to drugie. Nie muszą iść w parze. :)

      Usuń

Dziękuję za Twój czas i komentarz. :)

Ps. bardzo proszę bez spamowania w komentarzach linkami do stron firmowych - to nie przejdzie. ;)