wtorek, 29 stycznia 2019

{otwarte półki w kuchni - warto czy nie warto?}


Korzystając z chwili przerwy w pracy i słuchając, jak szczawiowa pyrka sobie powolutku, a zmywarka robi to, co do zmywarek należy, przyglądam się naszej kuchni. Po sześciu latach od generalnego remontu zmieniłabym tu naprawdę niewiele. Wygląda na to, że te kilka lat temu podjęłam całkiem słuszne decyzje, urządzając nasze pierwsze w życiu, małe ale własne M. Jedną z nich była rezygnacja z wiszących szafek. Zamiast nich - otwarte półki, o których marzyłam, i których naoglądałam się w nowoczesnych, skandynawskich wnętrzach. Czy było warto? 


Oj było! Ale od początku. Wybór ten nie był podyktowany niskim budżetem. Choć kilkanaście tysięcy na remont kapitalny (wraz z wymianą instalacji gazowej, wodnej, elektrycznej, podłogami zrywanymi do gołego betonu i wylewką, tynkowaniem i gładzeniem ścian i sufitów oraz wyburzaniem i stawianiem nowych ścian, kładzeniem nowych podłóg, gruntowaniem i malowaniem ścian, kładzeniem płytek w kuchni i łazience, ryciem w podłodze pod prysznic bez brodzika itp. itd.) to naprawdę bardzo mało. Dziś tyle wydaje się na remont łazienki... ;)




Daleko mi do minimalistki, chociaż wcale nie uważam, że mamy jakoś bardzo dużo rzeczy. Ale kuchnia zawsze rządzi się swoimi prawami. A że lubimy mieć gości, spotykać się w domu z przyjaciółmi i rodziną, to nie wyobrażam sobie posiadania dwóch talerzyków i szklanek, jednego garnka (chociaż de facto posiadam 4, z czego jeden służy do gotowania na parze) i dwóch widelców. Potrzebuję też misek do sałatek, filiżanek do herbaty, wszystkich tych dzbanków do parzenia kawy - bo to sprawia przyjemność. Mi i mojemu Małżowi. I tym, którzy nas odwiedzają też. :) Mam też kilka kurzołapów czy innych durnostojek, które nie są jakoś bardzo praktyczne, ale cieszą moje oko. I bardzo chciałam mieć te wszystkie rzeczy na wyciągnięcie ręki, dostępne w każdej chwili.

Gdzie to wszystko trzymam? Właśnie na tych półkach! :) Bo półki otwarte to dla mnie półki pierwszej potrzeby - stawiam tam wszystko to, z czego na co dzień korzystamy. Dzbanki do herbaty, do kawy, kubki z których korzystamy codziennie, kawiarkę, solniczkę i pieprzniczkę... i kilka rzadziej używanych, ale fajnie dopełniających półki wizualnie rzeczy. Umówmy się, ma być praktycznie, ale jeśli przy okazji będzie ładnie - jestem za! Ale dość paplania, czas na konkrety!


Dlaczego warto mieć otwarte półki w kuchni?

 bo są... otwarte!
Oczywista oczywistość, ale tak naprawdę chodzi o to, że dzięki temu mam bardzo łatwy i szybki dostęp do wszystkiego, co na nich trzymam. A to prowadzi mnie do kolejnego punktu...

 wszystko na wyciągnięcie ręki!
Na naszych półkach, jak już wspomniałam, trzymamy najbardziej potrzebne i właściwie codziennie używane rzeczy. Nie muszę ich szukać po szafkach, mam je wszystkie pod ręką. Praktyczne, jak diabli! :) 



 estetyka ma znaczenie!
Oczywiście - jak zawsze - jest to kwestia gustu i upodobań. Osobiście uważam, że proste, zwykłe półki są piękne. Stanowią świetne tło dla rzeczy, które na nich ustawiam. A jeśli też masz jakieś fajne kuchenne "przydasie", które nie tylko są użyteczne, ale i ciekawe - taka półka idealnie je wyeksponuje. 
Poza tym otwarte półki, w przeciwieństwie do górnych szafek, nie "zabierają" przestrzeni, wyglądają lekko - to ważne, gdy do dyspozycji mamy naprawdę nieduży metraż. 

 są tanie i proste do wykonania samemu!
Półki, które wisiały tu wcześniej, kupiliśmy w szwedzkiej sieciówce. Sprawdzały się dość dobrze, były niedrogie i fajnie wyglądały. Jednak z powodu materiału, z jakiego zbudowany jest nasz blok, mieliśmy problem z utrzymaniem ich pod kątem 90 stopni. Doskonale to widać na >>> tym zdjęciu <<<. Między innymi dlatego postanowiliśmy zbudować kolejne półki sami, z prostych wsporników i desek. Drugim powodem było to, że potrzebowaliśmy trochę dłuższych półek, a nie znalazłam takich, które miałyby idealny wymiar. A że długo mnie na DIY namawiać nie trzeba, to... voila! Koszt takich dwóch półek wraz ze wspornikami był niższy, niż kupno gotowej półki (zwłaszcza, gdy do rzeczonej sieciówki muszę jechać 150km). Pracy tyle, co nic. Opłacało się. :) 





 łatwo utrzymać je w czystości - idealne rozwiązanie dla leniuszków! 
Serio! Zachowanie czystości na półkach z rzeczami, których używasz codziennie, jest dziecinnie proste. :) Po pierwsze: skoro używam tych rzeczy codziennie, to nie mają czasu się zakurzyć. Przecież po każdym użyciu i tak je myję. 

Po drugie: sprawdź, ile czasu zajmie Ci zmoczenie ścierki wodą, ewentualne spryskanie jej detergentem i przetarcie dwóch prostych półek? ;) Jestem pewna, że dużo mniej, niż umycie szafek zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz (też mam szafki, stojące, wiem ile to trwa). Z ręką na sercu przyznaj, kiedy ostatnio zajrzałaś /-eś na tę część szafki tam wysoko, pod sufitem? A co czai się na górnej półce w środku, za nieużywanymi szklankami po babci? Myślisz, że jak zamkniesz drzwiczki, to kurz się tam nie dostanie? Figa z makiem, on tam jest, tylko go nie widzisz. ;) 

To chyba najczęściej powielany mit o otwartych półkach - że trudno je utrzymać w czystości i wymaga to jakiegoś niewyobrażalnego wysiłku. To nieprawda! A wierz mi, nie jestem wielką entuzjastką sprzątania. Lubię proste rozwiązania, bo chcę mieć szybko z głowy całe to "mycie". Półki są więc idealnym rozwiązaniem dla sprzątających leniuszków. ;) 

 dodają kuchni charakteru!
Jeszcze na chwilę wrócę do wątku estetycznego. W dobie, gdy większość kuchni w polskich domach wygląda właściwie tak samo, warto się wyróżnić. Postawić na jakieś niespotykane zbyt często rozwiązanie. Pokazać swoją wizję i charakter w tym wnętrzu, które często bywa sercem całego domu. Lubisz intensywne kolory? Świetnie - odpowiednio dobrany odcień zieleni będzie świetnie wyglądał na przykład z różem. Wolisz bardziej stonowane barwy? Hulaj dusza! 
U nas bazą jest biel. Wsporniki zrobiłam czarne celowo. Wszystkie nasze przydasie wyglądają ładnie na białym tle ściany i półek. ;) 




Jakie wady mają otwarte półki?

Przyznam, że dość długo zastanawiałam się nad tym, czy otwarte półki mają jakieś szczególne wady. Gdy zapytałam moich Czytelników na instagramie i w koziej grupie, czy mają w domach półki czy szafki i generalnie, co sądzą na ten temat, to często pojawiał się argument o brudzie. Myślę, że rozprawiłam się z nim już podczas podawania zalet tego rozwiązania. 
Ale znalazłam małe co nieco, które może być uznane za wady. Jednocześnie podpowiem Ci, jak poradziliśmy sobie z tymi "wadami" w naszej kuchni. No to lecimy: 

nie są pojemnymi szafkami!

To prawda. Półki zazwyczaj nie są tak głębokie, jak szafki. Nie mają tyle miejsca, co zabudowa od podłogi do sufitu. Może nie poustawiasz na nich garnków, dużych naczyń, brytfanek, patelni... 
...ale od czego są szafki stojące i szuflady? Patelnie możesz schować w szufladzie pod piekarnikiem (albo w piekarniku, jak ja, bo niestety mam jeszcze starą kuchenkę ;)). 

A talerze? Miseczki? Szklanki? Kieliszki? My wszystko to trzymamy w ustawionej po przeciwnej stronie kuchni witrynie. Obok witryny, z sieciówki, stoi też przywieziona jeszcze z Niemiec starutka bieliźniarka - wypełniona po brzegi "potrzebnymi pierdołami" oraz herbatą, kawą i butelkami z czymś mocniejszym. ;) Ciężko zrobić jej zdjęcie w tej naszej wąskiej przy wejściu i rozszerzającej się do okna, trapezowej kuchence z dziwną, trójkątną wnęką (w której "ukryliśmy" lodówkę). 

nie pasują do każdej kuchni!

Możliwe. Ale dla chcącego nic trudnego. ;) 
Nasz eklektyzm kuchenny, w ogóle kawalerkowy, widać na każdym kroku. Mieszanka tak zwanego stylu skandynawskiego z zupełnie polskim, elementów rustykalnych, vintage i nowoczesnych sprzętów daje taki efekt. ;) I do tego wnętrza półki pasują zdecydowanie. 

cały bałagan na wierzchu!

No dobra. Ja wiem, że w wiszących szafkach można wszystko upchać, zamknąć drzwiczki i nic nie widać. Tego argumentu anty z moimi półkami nie przeskoczę. Ale czy chcę? No nie bardzo. W bałaganie trudno cokolwiek znaleźć, sięgnąć. Łatwo natomiast zapomnieć, że się coś ma. A to generuje kłopoty z cyklu: nie mam półmiska, kupuję półmisek, otwieram szafkę, by go schować, a tam 3 inne, o których zapomniałam, że tam były. ;) Hyhy. Tak, tak by to u mnie wyglądało. 

Inaczej ma się sprawa z szafkami, których drzwiczki są przeszklone - tu bałagan widać, jak na dłoni, jak na półkach... ;) 





Szczerze? Nie wiem, jakie jeszcze wady mogą mieć takie półki. Naprawdę. A korzystamy z nich już tyle lat... u nas to rozwiązanie sprawdza się naprawdę świetnie. Jestem pewna, że gdy kiedyś dorobię się większej kuchni, półki znajdą i tam swoje miejsce. Ale może jest coś, o czym zapomniałam? O czym nie pomyślałam? Daj znać w komentarzu, chętnie porozmawiam z Tobą o tym. :) Napisz też, czy w swoim domu masz szafki wiszące czy półki i jak Ci się z nich korzysta?

Ps. Pamiętaj  że kuchnię i jej wystrój dopasowujesz do swoich potrzeb, a nie odwrotnie. Dlatego jeśli potrzebujesz wiszących szafek - śmiało z nich korzystaj. Ja nie namawiam do zmian "bo tak". Raczej pokazuję alternatywę i rozprawiam się z mitami na temat półek.

Uściski, k.

30 komentarzy:

  1. Teraz jeszcze bardziej chcę mieć takie półki ehh... Super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! No i trzymam kciuki za realizację! Koniecznie pokaż efekt końcowy! :)

      Usuń
  2. Przepiękne zdjęcia! <3
    Kurczaki, muszę wreszcie zabrać się za takie słoiki z figurkami DIY - boskie są te Twoje królicze!
    Pięknie kolorystycznie dobrane książki na półkach z tymi drobiazgami-ozdobami, co to stoją obok. No mega, Bejb!

    Ech, zazdroszczę Ci, że Wasz pomysł przy tworzeniu pierwszego M taki dobry - tj. kiedy my jakieś 8 lat robiliśmy remont, zdecydowałam się na kuchnię, która dzisiaj daleka jest od tego, co by mi się podobało... I kolorem, i rozwiązaniami... Ale cóż, jeśli o te rozwiązania chodzi, zrzucić to muszę na brak doświadczenia wtedy - wcześniej nie korzystałam nigdy z kuchni tak na co dzień, żeby wiedzieć, co się sprawdzi, a co nie. Dziś już wiem, więc kolejna kuchnia będzie o niebo lepsza ;)

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, dziękuję! Ale wierz mi, popełniliśmy (a właściwie ja, bo R. pracował wtedy bardzo dużo i ja musiałam pilnować ekipy remontowej, a oni nie chcieli mnie słuchać) mnóstwo błędów! Naprawdę mnóstwo! Na szczęście z czasem niektóre z nich dało się naprawić. ;) I robiliśmy to sami. Ale kuchnia, jeśli chodzi o meble i sprzęt, jest z nami od początku. Chociaż na samym początku nie było stołu, witryny, a półki też wyglądały zupełnie inaczej. ;)

      Usuń
  3. Piękna kuchnia :) A przy tak uroczych dodatkach jak marmurowa solniczka/pieprzniczka, filiżanki, dzbanki, kawiarka - nie dziw, że chcesz je eksponować na otwartych półkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość z tych rzeczy to prezenty lub starocie wyszukane gdzieś na pchlich targach, albo u babci w piwnicy. ;) Dziękuję!

      Usuń
  4. Dlatego ja idę na kompromis.. Będą i wiszące szafki, i półki :-) Twoja kuchnia wygląda rewelacyjnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. ja czekam z utęsknieniem na generalny remont kuchni i nie wiem czy się doczekam w tym zyciu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata, trzymam kciuki w takim razie! Albo... nie czekaj? Działaj? Wysyłam motywacyjnego kopniaka. ;) Uściski!

      Usuń
  6. Cudownie�� Dziękuję za ten post, bo planuję takie półki w nowym domu, a bardzo się ich bałam, jak widać niepotrzebnie ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie niepotrzebnie, nie taki diabeł straszny... :) Cieszę się, że mogłam pomóc!

      Usuń
  7. Przede wszystkim piękne zdjęcia i piękna kuchnia! Mi właśnie brakuje w kuchni otwartych półek. A na pewno przydałyby się na przyprawy i rzeczy, których często się używa w kuchni. Np. kubki do herbaty, czy przepisy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Marmurowe przyprawniki, O.M.G.!!! Skąd się bierze takie cuda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to skąd? Z internetów! ;)

      Usuń
    2. A coś wiecej? Nie mogę namierzyc. :-(

      Usuń
    3. To zakup z westwing, sprzed 3 czy 4 lat... nie wiem, czy do namierzenia. ;)

      Usuń
  9. ja miałam w kuchni jedną półkę otwartą - tam filiżanki - niestety ciągle się kurzyły - nie tak często były używane... Musiałam się jej pozbyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli faktycznie nie używasz rzeczy, które tam stoją, to kurzą się na pewno. Dlatego trzeba dopasować do swoich potrzeb kuchenne meble i przydasie, żeby nam pasowały i się nie kurzyły. :) Buziaki!

      Usuń
  10. Przepiękna jest Twoja kuchnia... 🖤🖤🖤

    OdpowiedzUsuń
  11. Pięknie wyglądają te półki, a wyeksponowane akcesoria zachwycają. Bardzo podoba mi się też ogólny nastrój wnętrza - skłania do relaksu przy dobrej kawie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Masz rację, że otwarte półki można wykorzystać jako element dekoracyjny. Ja niestety mam ogromny problem z zagospodarowaniem swoich a mam tylko dwie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Taaak... dziś kilkanaście tysięcy wydaje się na remont łazienki.. coś o tym wiem, bo właśnie robię generalkę w dwóch domowych. Czy zamkniemy się w 30 tysiącach? Szczerze w to wątpię. :( Co do półek... ja jestem zwolenniczką szafek.. ale to wynik mojego minimalizmu i upodobania do niezagraconych przestrzeni. Szafkę zamykam i siuu.. nic mnie nie drażni. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawy wpis. Ja jednak całe życie mam zamknięte półki w kuchni i dobrze mi z tym.
    jakoś nie wyobrażam sobie otwartych półek, mimo, że na Twoich zdjęciach prezentują się po prostu bosko.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kuchnia piękna! Ale u mnie to by chyba jednak punkt "cały bałagan na wierzchu" byłby decydującym kryterium :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy, że wolisz bałagan schować, a nie go sprzątnąć? ;) I w porządku, szanuję to! :)

      Usuń
  16. Piękna kuchnia 🙂 Pomysł z półkami super. A mogę się zapytać, gdzie kupiłaś takie wsporniki?i jaka jest grubość półek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Półki mają 22mm grubości. Wsporniki to takie metalowe kątowniki ze sklepu budowlanego, które pomalowałam na czarno farbą w sprayu. 😉

      Usuń

Dziękuję za Twój czas i komentarz. :)

Ps. bardzo proszę bez spamowania w komentarzach linkami do stron firmowych - to nie przejdzie. ;)