wtorek, 5 lutego 2019

{bajka o starym krześle z wielkim sercem}


A gdybyś była / był krzesłem, to jakim? Ciężkim, drewnianym z oparciem, w stylu kolonialnym? Czy może lekkim, polipropylenowym, nowoczesnym designem na cienkich, metalowych nóżkach? A może zwykłym, prostym taboretem? Lub wygodnym, rozłożystym fotelem z podnóżkiem? Ja... ja byłabym...

...ręcznie struganym zydelkiem, z sercem na wierzchu. Z nogami lekko koślawymi, ale mocnymi, z litego drewna. Byłabym lekko przykurzonym, stojącym gdzieś w kącie piwnicy, mającym lata świetności dawno za sobą, ale czekającym na spokojny, cichy dom wyrobem czyichś rąk. Najchętniej zamieszkałabym w kuchni, koło pieca, bo tam sucho i przyjemnie. Ale nie za blisko - żeby nie było za gorąco.
Może nie byłabym najwygodniejszym krzesłem świata, ale na pewno takim z historią. Każda rysa - jak zmarszczka - opowiadałaby inny rozdział z dziejów. Czyich dziejów? A bo ja wiem, nie pamiętałabym, taka bym była stara. ;) Ale może opowiedziałabym o moim pra pra pra pra... oj, bardzo dalekim, włoskim przodku - sgabello, od którego zydel, jaki dziś znamy ze sztuki ludowej, wziął swoją linię, kształt i uwielbienie do zdobień?




Może znalazłaby mnie w tej piwnicy jakaś dziewczyna, która dopiero co wróciła z bardzo daleka do swojego miasteczka i urządza po raz pierwszy swoją własną kuchnię? Umyłaby z tego kurzu, wyszlifowała to i owo, żebym przypadkiem nie pokaleczyła pośladków na mnie, znaczy się na mnie-krześle, siadających. Pokolorowałaby mi oparcie i nogi, może na taki dziwny ni to niebieski, ni to zielony... miętowy. A później, po kilku latach przerwy, na zielono... bo zielony to kolor nadziei. A nadzieję zawsze warto mieć. Nawet, gdy się jest tylko starym zydlem.
I może trzymałaby mnie w tej kuchni na przekór wszystkim modom, i na pohybel wszystkim wygodnickim pupom? I pozowałabym - w końcu bez skrępowania - do zdjęć? Kto wie...?

Puenta tej bajki jest taka, że personifikowanie krzeseł wychodzi mi całkiem nieźle. Z ich malowaniem jest podobnie. ;) Odnowiłam więc dziada. Zdarłam warstwy starej farby, zeszlifowałam, wygładziłam, pomalowałam na zielono i zalakierowałam nasz stary zydelek, który ma łudząco podobną historię do tego krzesła, którym bym była, gdybym krzesłem była. Ale nie jestem, zatem zostawiam Cię ze zdjęciami i wracam do pracy.




Uściski! k

15 komentarzy:

  1. Urocza opowieść :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękna ta bajka! Masz rację - personifikowanie krzeseł wychodzi Ci wyśmienicie - podobnie jak ich odnawianie!
    Cudny ten zydelek. Ma tyle... historii w sobie, takiego ciepła... I choć lubię nowoczesne "krzesłowe" wzornictwo, tak ten Twój "dziadu" mnie urzeka. I uśmiecham się do niego czule - powtórz mu... <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nawet go pogłaszczę, dziada tego, od Ciebie :* :)

      Usuń
  3. Byłam pewna że będzie całe na zielono, a tu proszę taka niespodziewajka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tu klops i siedzisko zostało surowe. :D Przynajmniej na razie... ;)

      Usuń
  4. Lubię Twoje opowieści, a jeszcze bardziej zdjęcia!:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Odnowiony dziad wygląda rewelacyjnie, a historijka świetna. Masz potencjał zarówno do pisania jak i do odnawiania :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale krzesło wiosenne - całość mega klimatyczna - roślinki książki :) To lubię!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ cudnie się Ciebie czyta, świetna opowieść. Zachwyciło mnie to porównanie siebie do krzesła <3
    A krzesło ... cóż, kocham takie przedmioty z duszą i historią. Zawsze mnie zastanawia kto ich używał, co widziały, jakie historie ludzkie toczyły się obok nich :D
    A mnie, poza krzesłem wpadły jeszcze w oko przepiękne kubasy.... też chcę takie :)))))
    Ściskam serdecznie, Agness <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam ten klimat u Ciebie Kochana. Jeden z nielicznych blogów przejrzanych od przysłowiowej deski do deski :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A na koniec takie zaskoczenie! Pięknie opowiedziana historia i wyjątkowa praca stolarska. Chociaż to chyba bliżej poezji :) Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ładnie napisane opowiadanko, urocze bym rzekł. Zresztą zielony zydelek także ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój czas i komentarz. :)

Ps. bardzo proszę bez spamowania w komentarzach linkami do stron firmowych - to nie przejdzie. ;)