poniedziałek, 9 września 2024

{moje domowe biuro, czyli przytulne home office z tapetą w roli głównej}


Ciekawa jestem bardzo, czy któraś z moich Czytelniczek lub któryś z Czytelników pracuje zdalnie? Z domu? Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każda branża na to pozwala oraz że taki tryb pracy nie jest dla każdego. Chociaż pand3mia pokazała, że wbrew pozorom jest tych zawodów więcej, niż myślimy. 

Dziś zapraszam Cię do tego niedużego, ale bardzo ważnego pokoju w naszym Domu: biura, które od czasu do czasu pełni także funkcję pokoju gościnnego (ale o tym przygotuję oddzielny wpis). 

Ja zaczęłam pracować w z domu kilka lat przed lockdownem (z przerwą na etat w agencji reklamowej) i uwielbiam to! Nawet, gdy moim home office był kuchenny stół w kawalerce czy kanapa, nie wyobrażałam sobie codziennego przesiadywania w firmie od 8 do 16 (nigdy nie mówię nigdy, ale doświadczyłam i nie czułam się z tym dobrze). Bardzo mnie to męczyło, ale też tłumiło moją kreatywność, która włącza się o różnych porach dnia i nocy, nie tylko w ciągu wyznaczonych 8 godzin. 

Małż czasami też pracuje zdalnie i właśnie dlatego, podczas projektowania naszego Domu, jednym z głównych musimy to mieć było domowe biuro. Gdyby nie ograniczał nas metraż, to pewnie stworzyłabym tu też swoją pracownię, taki warsztat do tworzenia biżuterii i innych kreatywnych zajęć. Może kiedyś... w domku ogrodnika? ;) 

 [wpis powstał we współpracy ze szwedzkim producentem tapet artystycznych Sandberg Wallpaper ]

Marzenia i potrzeby


Marząc o pięknym, przytulnym, funkcjonalnym domowym biurze na 9 metrach kwadratowych nie można się jakoś bardzo rozpędzić. ;) Ale żyłam w kawalerce przez ostatnie 11 lat - nieduże przestrzenie to pikuś! Dużo łatwiej jest mi urządzić takie biuro, niż na przykład naszą sypialnię, która wraz z garderobą i łazienką ma niemal tyle metrów, co całe nasze poprzednie mieszkanie. Na szczęście tym razem ta przestrzeń, choć wciąż wielofunkcyjna, nie musi pomieścić wszystkiego. 

Zaczęłam od przygotowania moodboardu, do którego co jakiś czas dokładałam kolejne elementy - czasami takie, o których marzę, a czasami takie, które już mam albo właśnie kupiłam lub upolowałam z drugiej ręki. Zresztą, do tego wnętrza też będę z czasem dokładać i odejmować różne elementy. 

Marzyłam o: ręcznie robionej kwiecistej lampie, pięknej tapecie, dużej drewnianej komodzie w klasycznym stylu, dywanie (kto ma koty, ten wie!), miejscu dla plakatu nieodżałowanego Ryszarda Kai z serii Polska (Mazury, wiosna; ale w domu znajdę jeszcze miejsce Łysej Górze, Warmii i Mazurom zimowym). Potrzebowałam: biurka przy oknie i fotela oraz niedużej, wygodnej kanapy z funkcją spania, miejsca do schowania drukarki, półek na książki i dekoracji. 

Wymarzona lampa, w momencie gdy publikuję ten post, jest w drodze do mnie (dzięki pomocy IG-koleżanek upolowałam dwie z drugiej ręki!), a wygodny fotel w renowacji (to grubsza historia, opowiem ją innym razem). Ale pozostałe elementy są na miejscu, a zdobywanie ich i układanie w całość jest świetną przygodą. 




Halo, tu baza


Na podłodze mamy deski sosnowe, dwukrotnie ługowane i lakierowane. Sufit i opaskę wokół okna pomalowaliśmy na biało. A na ścianach, dzięki uprzejmości cudownych dziewczyn z Sandberg Wallpaper - położyliśmy tapetę. I to nie byle jaką! Ten kwiecisty wzór w odcieniach szałwii to najlepszy wybór do tego pokoju. Poza tym - ma bardzo ciekawą historię: powstał na cześć Olofa Rudbecka starszego, szwedzkiego profesora, założyciela ogrodu botanicznego w Uppsali. Tapeta występuje w trzech wariantach kolorystycznych i przysięgam, mogłabym mieć każdą jej wersję w domu. :D 






Co i skąd:

  • tapeta >>> Olof sage - Sandberg Wallpaper <<<
  • podłoga: deski sosnowe z tartaku, ług Flugger, półmatowy lakier wodny;
  • sufit i opaska wokół okna: deski świerkowe, primer oraz farba do drewna Flügger Off white; 
  • listwy przypodłogowe: drewlux, malowane na kolor Flügger greige FL8011;
  • drzwi: DRE model Estra, kolor kaszmir
  • gałka do drzwi z patynowanego mosiądzu: Victorian 

Tu piszemy, tu siedzimy, tu przechowujemy 


Nie marzyłam o czarnym biurku. Marzyłam o starym, ciemnobrązowym, najlepiej takim, przy którym jakiś autor napisał swoją debiutancką powieść albo jakiś inspirujący reportaż. ;) Jednak, gdy zobaczyłam ten stary model ikeowy w świetnym stanie i jeszcze lepszej cenie na olx, po prostu kliknęłam "kup". Wymiary ma idealne, jest szuflada, optycznie wygląda lekko i zrobione jest w całości z drewna (dno szuflady jest z płyty). Czy można chcieć więcej? Na pewno! Ale nie za parę zł. ;) A wiadomo, że dom to skarbonka bez dna, więc lepszy jest kompromis.

Poza tym, pasowało do niego krzesło, które mam już ponad 20 lat - czarne, metalowe, z plecionym siedziskiem. Finalnie okazało się za wysokie i niewygodne do codziennej pracy. Ale jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć i B. I to B spadło mi niemal dosłownie z nieba. Najpierw zobaczyłam na instagramie jakieś amerykańskie wnętrze z fotelem o czarnej, giętej ramie i rattanowym oparciu, z nogami nawiązującymi kształtem do tych przy moim biurku. Odpaliłam (raczej dla zabawy, niż z nadzieja na znalezienie czegoś podobnego) internetowe aukcje ze starociami i po kilku minutach wpadłam na niemal identyczny fotel. Nie zgadzały się tylko kolory, ale kolory można przecież zmienić! :) 
O tym fotelu opowiem innym razem, bo w jego zdobyciu pomogli mi wspaniali ludzie, którzy zasługują na oddzielny wpis. Przy okazji pokażę go wtedy już w wersji docelowej, o ile renowacja pójdzie zgodnie z planem. ;) Dlatego dziś, na zdjęciach widzisz jeszcze to stare, metalowe krzesło. 

Komoda, ach komoda! Jeśli śledzisz mnie na IG to wiesz, że to kolejny skarb z drugiej ręki, który w momencie zakupu miał kolor... lilaróż. :P Kilkanaście godzin żmudnej pracy, szlifowania, skrobania, szorowania, ługowania dały zadowalający efekt. Podobny zabieg przeszedł też ten poczciwy regalik z lokalnego sklepu ze starociami. Czeka go jeszcze ługowanie. Zależy mi na uzyskaniu jasnego drewna, które zgra się z ramą do futona - niedużej kanapy z funkcją spania. Sam futon to materac w stylu japońskim, stworzony z naturalnych materiałów (nasz ma wewnątrz m.in. matę kokosową i pokryty jest naturalnym lnem). W komplecie kupiliśmy drewnianą ramę, dzięki której za dnia futon jest niepozorną sofą, a w nocy zamienia się w wygodne łóżko. 










Co i skąd:

  • biurko, fotel, komoda, regał - olx, lokalny sklep ze starociami;
  • krzesło - to już chyba vintage ;) ikea; moje własne, zakup sprzed 20 lat; 
  • futon ze stelażem - Karup design (polska marka!) kupiony w andlight.pl 

Koza, tu jest jakby przytulnościowo


Ściany, podłoga i meble robią wnętrze, ale nic tak nie dodaje przytulności i domowego charakteru, jak tkaniny i dekoracje. Zgodzisz się? No, może jeszcze tapeta! Zwłaszcza, gdy zdecydujemy się na położenie jej na wszystkich ścianach. Nawet nieduże pomieszczenie nabiera wtedy ciepłego, przyjemnego charakteru. Staje się troszkę taką norką, a ja lubię przytulne norki. ;) 

Lampki, książki, obrazki, koce, poduszki, świeczki, zasłonki, dywan, koszyki, wiklinowe segregatory, mosiężne detale, puzderka, flakoniki, stolik z ażurowym zdobieniem czy wreszcie: rośliny doniczkowe - wszystko to wpływa na odbiór wnętrza. Ktoś powie: graty, kurzołapy i jak w ogóle można łączyć kwiatki z kratką. A ja powiem: miękkie światło, ciepło, charakter i dodam do tego jeszcze paski! ;) Każdy niech mieszka po swojemu, tak jak lubi. A w moim domowym biurze pracuje mi się wspaniale! I o to przecież chodzi, prawda? :) 









Co i skąd:

  • zielony stolik - prezent od Małża, lokalna kwiaciarnia;
  • zasłonki w kratkę - h&m home;
  • koc - madame stoltz;
  • poszewki na poduszki - zbieranina z wielu lat: m.in. ikea, h&m home, jysk;
  • plakat "Mazury Wiosna" Ryszarda Kai - galeriaplakatu.pl
  • mały botaniczny obrazek - pocztówka, którą dostałam kilka lat temu;
  • ilustracje słowiańskie - Natalia Noszczyńska (te pochodzą z kalendarza);
  • ilustracja botaniczna z łubinem - targ staroci;
  • ilustracja z kwiatem paproci - książeczka "Matka przyroda i jej dzieci" Alojzy Nagel
  • plansza z roślinami pod ochrona - vintage, odkupiona od koleżanki;
  • koszyki z trawy morskiej - zbieranina z kilkunastu lat, nie pamiętam skąd są;
  • wiklinowe organizery, dywan - Ikea;
  • alabastrowa lampka, zielony słoik apteczny, pudełko gliniane, pudełko mosiężne, wazoniki, butelki i inne duperelki - upolowana na starociach;
  • duża gliniana amfora - lokalny sklep ogrodniczy + czarna farba ;)

No dobrze, to co o tym wszystkim sądzisz? Pracowałabyś, pracowałbyś tu? Który z elementów najbardziej Ci się podoba, a który najmniej? A może masz jakieś inne przemyślenia na temat mojego domowego biura? Chętnie się dowiem - napisz w komentarzu! :) 

Ściskam, 
k. 

PS moja praca większość czasu i tak wygląda tak, że jak nie jeden asystent, to druga, trzecia lub czwarta asystentka, albo też wszystkie jednocześnie dbają, żeby mi się nie nudziło:





22 komentarze:

  1. Jejkuś jejkuś wszystko idealnie 💕

    OdpowiedzUsuń
  2. Kozuniu tu jest przepięknie 🤎

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu, przykro mi , ale nie mogłabym tu pracować … ten pokoik jest tak przytulny, i tak piękny , że wciąż wodziłabym oczami po ścianach.. zero skupienia 100% relaksu🤣❤️❤️
    No i cieszę się , że w jakiś sposób mogliśmy pomóc w spełnieniu twych marzeń.. przytulam Beata vel qra_domowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha Kochana Beatko, ale mnie wystraszyłaś :D dziękuję za ten cudowny komentarz! Zasługujecie z Jureczkiem na peany na Waszą cześć!

      Usuń
  4. My z mężem też home office od wspomnianych 👑🦠 czasów i już sobie nie wyobrażam powrotu do biura! Czekałam na ten wpis (tak jak i poprzednie) - piękne wnętrze jak zawsze, bardzo przytulne :) Można wiedzieć gdzie dostać taką ładną klamkę okienną?
    Pozdrawiam,
    Monia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej hej, bardzo mi miło! :) Klamki w oknach to zryw - wpisz w przeglądarkę, znajdziesz na pewno. :)

      Usuń
  5. Przepięknie...Tak klimatycznie...Nie wiem czy byłabym w stanie pracować...Wolałabym chyba tylko kontemplować piękno tego miejsca🤭 Lub czytać...Albo gapić się w okno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można tu robić to wszystko, bo czemu nie? :) Dziękuję!

      Usuń
  6. No wyszło wszystko przytulnie i uroczo 😍 w takim wnętrzu można pracować😊

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyjemne miejsce do pracy ☀️

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny i przytulny, marzy mi się podobny klimat w sypialni, może nieco jaśniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! W rzeczywistości nie jest tu tak ciemno, ja lubię nastrojowe zdjęcia, ale nie umiem robić takich pod światło za bardzo i stąd "ciemność" :)

      Usuń
  9. Kasiu podoba mi się dosłownie wszystko...jeśli jednak mam wybrać tzw."smaczki" to padnie na przepiękny, zielony prezent od Małża, drewniany mebelek, biurko, dywan, zasłonki i tapeta Sandberg, do których mam wielką słabość 😉Niech Ci się kochana twórczo pracuje w tym przytulnym miejscu.
    Uściski Nela😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że Ci się podoba, Naluś! :) I dziękuję!

      Usuń
  10. Piękne biuro. Zaciekawiło mnie, w jaki sposób położyliście tapetę na drewnianej ścianie? Czy tak samo jak robi się to na tradycyjnej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, mamy ściany na pióro-wpust, z bardzo małymi "rowkami" między nimi, przykleiliśmy tapetę bezpośrednio na nie. :) Taki sam klej i metoda klejenia, jak na innych ścianach.

      Usuń
  11. To mój pierwszy komentarz gdziekolwiek :-) wspaniałe, pięknie ze smakiem i przytulnością, która otula od samego patrzenia. Każde wnętrze oglądam i dopatruję szczegółów. Dzięki temu moja łazienka zyskała nową zasłonę prysznicową, a pokój dzieci zasłony w kratkę. Podziwiam za umiejętność łączenia wzorów z takim smakiem. Jest pięknie. Wszędzie ❤️

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój czas i komentarz. :)

Ps. bardzo proszę bez spamowania w komentarzach linkami do stron firmowych - to nie przejdzie. ;)