poniedziałek, 7 lutego 2022

{niby stara, a jednak nowa - Podregałowa, czyli jak odnowiłam komodę przy pomocy farb kredowych}


Uwielbiam stare meble! Najbardziej takie, których nikt już nie chce, bo wydaje się, że lata świetności mają już dawno za sobą i nic nie jest w stanie tego zmienić. Wypatruję tycho nietypowym kształcie, z uroczym dekorem, a czasami po prostu o odpowiednich wymiarach. I najpierw w mojej głowie, a później fizycznie, daję im kolejne życie. Patrzenie, jak z brzydkiego kaczątka zmieniają się w piękne łabędzie, sprawia mi ogromną przyjemność. Podobnie, jak używanie w metamorfozach produktów, które mogę z całego serca polecić i do których na pewno będę wracać. 


Partnerem tego wpisu jest >>> marka Vintro <<< produkująca między innymi >>> ekologiczne farby kredowe <<<, stworzone do odnawiania mebli. Dowiedz się więcej ze strony internetowej i zapisz sobie tę nazwę, bo warto ją zapamiętać. 






Kilka miesięcy temu zobaczyłam potencjał w dwóch starutkich, niewielkich komodach o ciekawych kształtach. Skusiłam się na nie nie tylko z powodu tegoż potencjału, ale także z powodu ceny. Kilkadziesiąt złotych i kilka dni później obie panny zamieszkały w kawalerce. Dziś opowiem Ci o pierwszej z nich: Pani Podregałowej, z trzema szufladami. 

Pieczątka na plecach komody zdradza, że ów mebel powstał w zamierzchłych czasach w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Nie jest to szlachetne drewno, a jedynie płyta wiórowa, ale za to z grubą warstwą drewnianej okleiny! Całość bardzo ładnie się zachowała, nie było żadnych większych ubytków. No, może poza uchwytami, które kruszyły się w dłoniach podczas demontażu. 






Podregałowa od początku wpasowała się w moją wizję, a jej miejscem docelowym – które jednocześnie zdeterminowało wybór koloru – stała się ściana pod dużym regałem z książkami. Chciałam w niej schować wszystkie nasze gry planszowe, mapy, pamiątki z podróży, przewodniki i inne szpargały, które nie zmieściły się na półkach. Chciałam też, aby „zniknęła” nieco wizualnie. Biała Dama może nie kojarzy się jakoś szczególnie radośnie, ale Dama w Bieli już tak. ;) Postanowiłam więc zrobić z Podregałowej damę. W bieli. 

W procesie przemiany z paździerza w mebel całkiem całkiem niczego sobie postanowiła mi pomóc marka Vintro. To jej podkładu i farby kredowej w kolorze Crystal użyłam. Całe szczęście te produkty nie wymagają skomplikowanych procedur i miliona czynności, które należy wykonać przed ich użyciem. Bardzo to sobie cenię! Dodatkowo: farba kredowa w wersji „no seal” sprawia, że nie potrzeba już ani lakieru, ani wosku do zabezpieczenia powierzchni mebla. 

Co prawda dostałam matowy lakier wraz z farbami, ale mój doradca – Marcin – podkreślił, że nie muszę go używać, jeśli uznam, że nie ma takiej potrzeby (a wiesz: dwa koty, osiem łapek z pazurami, czyli jest przed czym zabezpieczać). Postanowiłam sprawdzić, jak zachowuje się farba bez dodatkowego zabezpieczenia. Dam znać za jakiś czas. ;) A teraz przejdźmy do samej metamorfozy!

Metamorfoza krok po kroku:

  • zmatowiłam powierzchnię papierem ściernym – najpierw gruboziarnistym, później takim o mniejszej gradacji; na tym etapie wywierciłam też dziury pod nowe uchwyty; 
  • odkurzyłam i umyłam mebel wilgotną szmatką, poczekałam aż wyschnie i przetarłam ścierką nasączoną benzyną ekstrakcyjną – aby odtłuścić powierzchnię;
  • nałożyłam pierwszą warstwę podkładu – pędzlem; odczekałam aż wyschnie i nałożyłam drugą warstwę w ten sam sposób; trzy powyższe operacje przeprowadziłam na obu komodach; 
  • po 24 godzinach, gdy miałam pewność, że primer wysechł, położyłam pierwszą warstwę farby kredowej Vintro w kolorze Crystal;
  • odczekałam zalecane 2 godziny i położyłam kolejną warstwę farby, a po kolejnych 2 godzinach – trzecią - ostatnią i czekałam… (nieprawda, w tym czasie malowałam drugi mebel);
  • gdy farba wyschła, zamontowałam nowe uchwyty i postawiłam Podregałową... pod regałem. Gotowe! A efekt końcowy możesz podziwiać na zdjęciach. :)






Co myślę o produktach Vintro?

Muszę przyznać, że ogromne wrażenie zrobił na mnie >>> primer <<<, który jest tak wydajny, że to aż niewiarygodne! Na cztery warstwy – po dwie na każdej komodzie – zużyłam może 1/5 litrowej puszki!  Taka ilość wystarczyła, by zakryć brzydki, żółty odcień i stworzyć bazę pod nowy kolor. 

To był mój pierwszy raz z farbami kredowymi w mojej „karierze” amatorki starych mebli i… żałuję, że nie wydarzył się wcześniej! 

Renowacja i stylizacja mebli jeszcze nigdy nie była tak łatwa, jak teraz, gdy masz pod ręką farby kredowe bez woskowania "No seal". Łatwe w użyciu, znacznie skracają czas oczekiwania na efekt, bo nie trzeba ich pokrywać zabezpieczającym woskiem ani lakierem. To nie tylko oszczędność czasu, ale i pieniędzy! Po wyschnięciu farby Twój mebel jest już gotowy do użytku. Dodatkowym atutem produktu jest fakt, że jest on całkowicie ekologiczny.

Farb kredowych bez woskowania "No seal" możesz używać na zewnątrz i wewnątrz, uzyskując matowe, aksamitne wykończenie. Wystarczy kilka ruchów pędzlem, by cieszyć się nowym meblem.[...] - głosi opis w sklepie. I wiesz co? To wszystko prawda. Gdyby tak nie było, napisałabym o tym szczerze. Ale serio, nie ma się do czego przyczepić!

To matowe wykończenie, przywodzące na myśl płótno malarskie, jest niesamowite! Widać delikatnie pociągnięcia pędzla (co uwielbiam, bo nie jestem fanką idealnie gładkich powierzchni mebli), kolor pięknie kryje i farba nie odpada płatami, ba, nawet zarysować ją jest trudno. Czy, aby zdobyć dowód, skrobałam ją paznokciem? Być może… ;)

Mam doświadczenie z różnymi farbami do drewna. Korzystałam z produktów topowych marek, ale nawet te najlepsze nie tworzą tak idealnie matowego, naturalnego efektu. Jeśli kiedyś przyjdzie mi do głowy pomysł na zmianę koloru naszemu staremu kredensowi czy stuletniej szafie, to jest to raczej przesądzone: farby kredowe pójdą w ruch! :) 

Jedyny minus, jaki widzę, to możliwość wybrania koloru tylko z gotowej palety. Ale i tu producent przychodzi z pomocą: farby kredowe Vintro można ze sobą mieszać dla uzyskania pożądanego odcienia. Może nie jest to tak proste, jak wybór kodu koloru z mieszalnika, ale na pewno daje szansę, by poczuć się jak alchemik tworzący magiczne eliksiry. ;) Zresztą, po lekturze >>> wpisu o metamorfozie Kredenssona <<< wiesz już, że czasami nawet kod koloru to za mało, by trafić w ten idealny odcień… ;) 

To, co zaskakuje, to że jakość produktów Vintro widać doskonale nawet w pędzlach. Solidne, z uchwytem z drewna bukowego, skuwką ze stali nierdzewnej i nylonowym włóknem – są banalnie proste w czyszczeniu. Nawet, gdy farba nieco zaschnie. Coś czuję, że Marcin, mój doradca Vintro, miał rację mówiąc, że te pędzle posłużą długie lata – jeśli tylko będę o nie dbać. Czy wspominałam już, że podczas malowania tych wszystkich warstw z pędzli nie wypadł ani jeden włosek? Ani jeden! Mimo mycia, suszenia i ponownego używania. Jeśli to nie jest dowód jakości, to już nie wiem, co nim jest! ;) 







No dobrze… nadszedł ten moment, kiedy autorka prosi swych Czytelników i Czytelniczki o głos w sprawie. Proszę zatem i ja: napisz w komentarzu, co sądzisz o takiej metamorfozie? Podoba Ci się matowe wykończenie? A może wolisz połysk? Też dobrze. Jestem naprawdę ciekawa, co powiesz… 



A jeśli chcesz spróbować swoich sił w pracy z tymi produktami, to jak na prawdziwą blogerkę przystało, zostawiam Ci tutaj KOD ZNIŻKOWY na zakupy w >>> sklepie Vintro <<<. Kod  kozadomowa wpisujesz w koszyku, w odpowiednią rubryczkę i hopsasa, płacisz 7% mniej! :) 

Ściskam, k. 

14 komentarzy:

  1. Nigdy nie zajmowałam się renowacją mebli, ale jestem tą komodą naprawdę zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam zdolności i zacięcie w restaurowaniu szafki :) Pięknie wyszło :) p.s. masz świetnie ustawione książki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kot interesuje się piankami w paczkach, czy karton całkowicie wystarczy?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyszło super! Faktura nałożonej warstwy farby rzeczywiście przypomina płótno �� Działaj dalej, pierwsze koty za płoty! Karola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Karola! Teraz czas na drugą komodę, tym razem w kolorze... :) Te farby są świetne!

      Usuń
  5. Wyszło super! Faktura nałożonej warstwy farby rzeczywiście przypomina płótno �� Pierwsze koty za płoty, działaj dalej! Karola.

    OdpowiedzUsuń
  6. Paulina Kwiatkowska10 lutego 2022 20:22

    Komoda wygląda naprawdę bardzo ładnie i gratuluję renowacji.

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietna robota, naprawde bylo warto!

    OdpowiedzUsuń
  8. Efekt końcowy jest fantastyczny :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój czas i komentarz. :)

Ps. bardzo proszę bez spamowania w komentarzach linkami do stron firmowych - to nie przejdzie. ;)