niedziela, 30 stycznia 2022

{stylowe klamki okienne, czyli jak w prosty sposób odmieniłam okna w kawalerce}

 


Detal ma znaczenie. Na pewno już słyszałaś/eś taki frazes. Dziś pokażę Ci, że to nie są tylko puste słowa. Czasami naprawdę niewielki zabieg sprawia, że rzeczy nabierają zupełnie nowego charakteru. Dziś opowiem Ci o tym, jak zamieniłam zwykłe, plastikowe okna w nieco bardziej klasyczną ich wersję rodem z kamienicy. Wszystko to dzięki nowym klamkom okiennym oraz całkiem pokaźnej ilości tkaniny. 

Jeśli myślisz, że coś nie jest możliwe, daj to do zrobienia komuś, kto o tym nie wie, a jest duża szansa, że to zrobi. Podobnie było w tym przypadku. Całe lata sądziłam, że brzydkie, plastikowe klamki okienne to jedyna opcja i nie da się niczego z tym zrobić. Byłam tak o tym przekonana, że nawet nie próbowałam szukać alternatywy. Ale, zupełnie nieoczekiwanie spotkałam kogoś, kto nie wiedział, że się nie da i zrobił to! 

Serdecznie polecam konto instagramowe Magdy, gdzie znajdziesz mnóstwo inspiracji >>> kliknij tutaj, by zobaczyć <<<

Wybacz, ale nie napiszę Ci, w którym sklepie kupiłam moje klamki, bo nie chcę brać na siebie odpowiedzialności za Twoje ewentualnie nieudane zakupy. Uwierz jednak, że odpowiednia fraza wpisana w wyszukiwarkę załatwi sprawę (a dodatkowo, na końcu wpisu, znajdziesz listę z nazwą modelu itp. zarówno klamek, jak i rolet czy zasłon.) Ceny klamki, którą wybrałam, w różnych miejscach wahają się między 25 a 35 zł. W podobnej cenie znajdziesz kilka różnych wzorów i kolorów. Mój wybór padł na taki nietypowy kształt w czerni. 





Wymiana klamek jest dość prosta i składa się w sumie z trzech kroków: 

1) zaczynamy od odkręcenia starych i umycia tego, co pod nimi znajdziesz. ;) Wierz mi, znajdziesz coś na pewno.
2) Następnie, w największy otwór wkładamy kawałek drewienka lub korka (u nas to był korek od wina), który będzie oparciem dla wiertarki / wkrętarki. Tak, tak, otwór jest nieco mniejszy, niż potrzebujemy. Ale wiertło 18 mm do drewna załatwia sprawę. Wystarczy poszerzyć otwór o dosłownie kilka milimetrów, niezbyt głęboko.
3) Po rozwierceniu otworu wyjmujemy korek/drewienko i montujemy nową klamkę. 

Gotowe. Wymiana jednej klamki zajmuje dosłownie 10 minut, a efekt jest naprawdę piorunujący! Okno od razu nabiera innego, nieco szlachetniejszego wyglądu. 





Kolejną zmorą naszych okien były… rolety. Okropne, szare, z wiszącymi plastikowymi łańcuszkami, które koty traktowały jak zabawki. Ich wymiana miała nastąpić, gdy wymyślę, co tak naprawdę chciałabym w oknach mieć. Oczywiście poza tym, czego nie chciałabym mieć – ciężkich firanek. Mieszkanie w centrum miasta robi swoje: nie dla mnie niczym nie okryte tafle szkła, rodem ze skandynawskich apartamentów z widokiem na fiord. Zwłaszcza zimą, gdy rosnące tu wielkie lipy są nagusieńkie i nie tworzą ulubionej, zielonej bariery. 

Lubię nasze wielkie okna (są zdecydowanie większe od standardowych okien w blokach), ale - w połączeniu z naszymi (i naszych kotów) wymaganiami - stanowią nie lada wyzwanie dla dekoratora wnętrz. ;) 





Dotarłam do krańców wnętrzarskiego internetu w poszukiwaniu czegoś, co będzie spełniało większość moich warunków. Czegoś, co będzie zasłaniało okno przed ciekawskim wzrokiem, ale przepuszczało światło; będzie można regulować długość bez użycia sznurków, łańcuszków i innych dyndających linek; będzie można to prać i nie będzie trzeba prasować, a montaż do okien będzie prosty, jak drut i wytrzymały, a gdy mi się znudzi - łatwy do zdemontowania.  

Wiem, jestem wymagająca! Ale wiesz co? W takich chwilach najbardziej oczywiste rozwiązania są tuż pod nosem. To było ostatnie miejsce, do którego zajrzałam: ikea. I to tam znalazłam niemal idealne rozwiązanie! Rolety rzymskie, które mocuje się za pomocą haczyków bezpośrednio do ramy okna (przyklejane do ramy haczyki z możliwością zdjęcia ich jednym pociągnięciem kupiłam w markecie budowlanym). Rolety, które zamiast sznurków do regulacji długości mają magnesy. Rolety, które – po wyjęciu z nich listewek - można uprać w pralce. Rolety, które nawet zasłonięte, przepuszczają światło dzienne. A do tego wyglądają naprawdę fajnie, mimo że nie są uszyte z pięknego lnu czy innej, szlachetnej tkaniny. I są PROSTE. Zwykłe. Bez udziwnień. Tak, jak lubię. 


Zdjęcia rolety pochodzą z ikea.pl



Gdy już zamontowaliśmy lepszą wersję rolet, zamarzyły mi się zasłony. Ozdobne, miękkie, służące jedynie dekoracji. I już, już miałam kliknąć „kup z obowiązkiem zapłaty”, gdy przypomniałam sobie, że kilka lat temu jakieś zasłony już kupiłam. Poszukałam i z czeluści szafy wyciągnęłam zupełnie nowe, zapakowane w oryginalne opakowanie, białe, proste, zwykłe zasłony – z ikei, a jakże! ;) Tym sposobem zaoszczędziłam jakieś 400zł! Co prawda: nie są ani lniane, ani aksamitne, ale spełniają swoją rolę. Stanowią fantastyczne tło dla wszystkich naszych „kolorowych” dekoracji. Materiał jest dość sztywny, ale dobrze się układa, jest łatwy w czyszczeniu i nie "przyciąga" kocich kłaków tak, jak np aksamit. Idealnie! :) 

Zasłony zawisły w pokoju, a w kuchni zrezygnowałam z karnisza i górnej firanki (pokażę jakieś szersze kadry następnym razem, dziś światło do zdjęć uciekało szybciej, niż struś pędziwiatr), a stare rolety ustąpiły miejsca nowym. Zostawiłam zazdrostki - głównie ze względu na ptaki, które wielokrotnie odbijały nam się od pozbawionych wizualnych przeszkód okien. Wciąż wiszą tam też papierowe girlandy z kawałków tapet – ten motyw bezwstydnie „ściągnęłam” od moich koleżanek-blogerek ze Szwecji. Zresztą, nie od dziś wiesz, że Skandynawia jest dla mnie wielką inspiracją, tak we wnętrzach, jak i w sposobie życia. 




Ciekawa jestem bardzo Twojej reakcji na tę dość nietypową dekorację okien. Daj znać, co myślisz,w  komentarzu! :) Ja jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego i teraz tylko co chwilę ustawiam na nowo dekoracje na parapetach, przesuwam kwiatki i koty. ;) Ach tak, środek parapetu musi być zawsze pusty, bo nasze koty uwielbiają się tam wylegiwać i oglądać świat za oknem...

Uściski, k. 

__________________________________________________________________________

  • klamki okienne: producent barcz / model mazovia w kolorze czarnym
  • rolety: producent ikea / model ringblomma + gwoździe samoprzylepne tesa
  • zasłony: producent ikea / model vivan (to model sprzed około 6-7 lat, obecnie niedostępny)


6 komentarzy:

  1. Hej! Wyszło pięknie! Okna nabrały klasy, takiego ostatniego szlifu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej świetnie to wygląda. Okna nabrały klasy. Jak widać drobny element i jego zmiana potrafi zrobić kolosalną zmianę w pomieszczeniu. Zastanawia mnie jak się ma kwestia użyteczności klamek okiennych? Czy są wygodne jak standardowe i czy nie zacinają się? Biorę pod uwagę wymianę w swoim domu bo obecne wcale mi sie nie podobają ( mam klasyczne białe plastikowe klamki okienne, czyli nic specjalnego).

    Zwróciłam również uwagę na inne dodatki. Szczególnie spodobała mi się lampa, która stoi przy kocie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, są wygodne, trzeba się po prostu przyzwyczaić do innego sposobu otwierania, niż dotychczas. Nasze się nie zacinają. :-) A lampa to jedna z dwóch (marka Madam Stoltz), które udało mi się upolować na olx w duuuużo niższej cenie. Też je lubię!

      Usuń
  3. Klamka- cudowny pomysł! Dziękuję za inspirację! :) To detale, które tworzą klimat... Piękne wnętrze! P.S. Moje koty pozdrawiają!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co, bardzo się cieszą, że mogłam "pomóc" :-) A kotom wysyłam czułe czochranie!

      Usuń

Dziękuję za Twój czas i komentarz. :)

Ps. bardzo proszę bez spamowania w komentarzach linkami do stron firmowych - to nie przejdzie. ;)