niedziela, 25 września 2016

{k o s e l i g - tak się mieszka w Norwegii}


Gdy miałam 8 lat przeprowadziliśmy się z rodzicami do trzypokojowego mieszkania w bloku z wielkiej płyty. I był to szczyt marzeń po latach spędzonych w kawalerce (w której zresztą aktualnie mieszkamy z Małżem). Pierwsze piętro, balkon, piękny widok z okna, plac zabaw z prawdziwego zdarzenia i... klucz chowany pod wycieraczką. Tak, w Polsce! Dziś nie do pomyślenia. Ale do pomyślenia w oddalonej o nieco ponad godzinę lotu Norwegii. 

Takim kluczem (schowanym co prawda nie pod wycieraczką, ale pod poduszką na krześle przed wejściem) przywitała nas Anne-Mari, właścicielka domu, w którym mieszkaliśmy podczas urlopu w Ålesund. A później, później było jeszcze bardziej zaskakująco. ;) 

Okazało się bowiem, że najważniejsze są: wygoda, przytulność i światło. To ostatnie "odkryliśmy" już wcześniej podczas naszych podróży. Wygląda na to, że pierwszą zasadą urządzania niemal wszystkich norweskich domów jest... lampa w oknie. Każdym. I w ogóle dużo lamp. Lampek choinkowych, cotton ballsów, żarówek zwisających na wcale nie smętnych kablach. Bardzo mało jest typowych, sufitowych żyrandoli, za to lamp stojących - całe mnóstwo. Być może wynika to z tego, że znalezienie całkiem prostego (bez skosów) sufitu w domkach ze spadzistymi dachami graniczy z cudem? ;) I jeszcze świeczki. Bez świeczek nie ma zabawy. Zważywszy na długie zimowe wieczory, jest to całkowicie zrozumiałe. A przy okazji to światło sprawia, że dom jest k o s e l i g

Koselig (podobnie jak duńskie hyggelig) to nie do końca dające się przetłumaczyć słowo, określające specyficzny klimat, przyjemność, coś dobrego i przytulnego. Koselig może być wnętrze, ale też ludzie czy wydarzenia. Norwegowie całkiem naturalnie potrafią określić, co takie jest, a co zdecydowanie nie. To takie wewnętrze ciepło, lato, które mieszkańcy Północy kreują wokół siebie ciesząc się każdym dniem, bez względu na pogodę, dbając o to, by w domu było przytulnie i zachęcająco. Wszystko po to, aby czuć się dobrze i miło, nie bacząc na to, że za oknem ulewa, grad, ciemna i długa noc czy śnieżyca. W lipcu. ;) Swoją drogą koselig jest także słowem, które dla niezbyt wylewnych i nie okazujących uczuć Norwegów, stało się sposobem na wyrażenie jednocześnie zadowolenia, przyjaźni, miłości, zaufania, szczęścia. Jakie to praktyczne, prawda?! :) 

Idąc tym tropem, muszę przyznać, że przytulność norweskiego domu Anne-Mari aż tak bardzo nas nie zaskoczyła (dla mnie Skandynawia to nie jest moda na kilka sezonów, to naprawdę moja pasja od wielu, wielu lat), ale ogromnie się cieszę, że tym razem było mi dane zamieszkać w domu zwykłego obywatela Norwegii. Hostele i hotele owszem, pokazują praktyczne i nowoczesne podejście do urządzania wnętrz, stawiają na design i wygodę, ale nigdzie, jak w domu tubylców, nie doświadczysz życia w danym kraju takim, jakie naprawdę jest. A jeśli jeszcze trafisz na kogoś, kto z chęcią opowie Ci o tym, jak wygląda życie na co dzień, to koniecznie posłuchaj! 

Domek Anne-Mari to właściwie jeden z szeregowo połączonych ze sobą niedużych domków, zbudowanych na skale. Powierzchnia przypomina standardowe, trzypokojowe mieszkanie w polskim bloku. O ile przyjemniej mieszka się jednak w takim domku, gdzie przestrzeń wewnątrz i na zewnątrz współgra z naturą. Gdy z kuchni możesz wejść do ogrodu za domem, a z tarasu w salonie roztacza się widok na całe miasto i fiordy...

Na dole łazienka i sypialnia, wyżej kuchnia z jadalnią i pokój gościnny, a na samej górze obszerny salon z tarasem. Tylko tyle i aż tyle. My zajęliśmy sypialnię na samym dole, w pokoju gościnnym najpierw rezydowała dziennikarka z Korei Południowej, a później podróżniczka z Australii. Pozostała część domu była wspólna. Anne-Mari mieszkała w tym czasie trochę u swojego partnera, a trochę w schowanym w piwnicy dodatkowym pokoju. Dlatego mieliśmy okazję zarówno wypić razem poranną kawę (ja raczej wodę) w kuchni, jak i miło spędzić czas na rozmowach, i wpatrywaniu się w magiczne widoki za oknem w salonie (głównie wieczorami).

To, co mnie urzekło, to - oprócz światła, widoku za oknem, o którym napiszę przy innej okazji i natury dookoła - mieszanka stylów. Obok całkiem prostej i dość wiekowej kuchennej zabudowy, pojawiały się naczynia Eva Solo i inne nowoczesne sprzęty oraz przybory. Obok ręcznie wyplatanych dywanów i struganej ławeczki - design z lat 60. Spójrzcie na krzesła, na fotel, na komodę i barek. Do tego bardzo dużo roślin, małych sadzonek i warzyw w doniczkach, o które Anne-Mari bardzo dba i pielęgnuje. Ciepłe i piękne koce, skóry owcze i kominek także sprawiają, że całe wnętrze jest k o s e l i g. Zresztą, co ja Wam będę pisać... popatrzcie. I dajcie znać, co sądzicie. Jestem bardzo ciekawa, czy jesteście zaskoczeni kolorami (nie od dziś wiadomo, że biel to domena głównie Szwedów i Duńczyków, ale zdarza się i w Norwegii), może coś przykuło Waszą uwagę? :) 

Acha, wybaczcie mi jakość zdjęć, ponieważ część z nich została zrobiona telefonem... jakoś tak na ostatnią chwilę pomyślałam o tym, by chociaż kilka kadrów z tego intrygującego domu zachować. Uważam, że dobrze się stało, że zdjęcia powstały w pochmurny, deszczowy dzień (jeden jedyny podczas urlopu!). To pomaga wyobrazić sobie, jak wnętrze wygląda przy niekorzystnej aurze. Zdjęć w słoneczne dni nie robiłam, bo - jak jakby nie patrzeć - głównie skupiałam się wtedy na chodzeniu po mieście i okolicach. A dopiero późnym wieczorem, gdy padnięci i szczęśliwi wracaliśmy, czułam się k o s e l i g w tym miejscu. Jak w domu. 

Czwarty od lewej domek był naszym domem podczas pobytu w Ålesund. 

 Jak zobaczycie na zdjęciach, światełka typu lampki choinkowe, cotton balls etc. 
świeciły się non stop. W dzień i w nocy. W Norwegii, a zwłaszcza w jej północnych częściach, światło w domach nie gaśnie prawie nigdy. 











 Jeden z najpiękniejszych widoków z okna, jakich miałam okazję doświadczyć. 
Dorównują mu tylko "wchodzące" do sypialni Alpy, które podziwialiśmy codziennie, 
gdy mieszkaliśmy nad Jeziorem Bodeńskim. Ale na fb i instagramie na pewno znajdziecie 
zdjęcie wschodu słońca nad Ålesund. Magia. :) 















Rzeczone krzesło (fragment), na którym zawsze czekał klucz. Nie, żeby drzwi były zamknięte... może ze dwa razy zdarzyło nam się je otwierać kluczem. ;) 


I jak się Wam podoba?
Pięknego wieczoru i nowego tygodnia! :)
k

67 komentarzy:

  1. Widok za oknem rzeczywiście powalający. A i stoliki kawowe świetne :) dużo perełek wyszperałabym dla siebie z tego wnętrza :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest, ja też kilka rzeczy widziałabym u nas w domu. :) Na przykład fotel... :D

      Usuń
  2. Przepiękne wnętrza!!!! Po prostu cudne - proste, ładne, funkcjonalne.
    Przypomniało mi się, jak chyba z 8 lat temu byłam w Norwegii... To był ciekawy wyjazd...
    W Norwegii moglabym mieszkać nawet w mieście!
    Ps. Ciekawy ten Zlew w kuchni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w Norwegii nawet w mieście jest prawie tak, jak na wsi. Zwłaszcza w niewielkim mieście. Wystarczy wyjść za róg domu, a tam najpiękniejsze widoki i przyroda, w którą wkomponowane jest miasto... nie na odwrót. :)

      A zlew w kuchni był...no właśnie, ciekawy. :)

      Usuń
  3. Miały być wyniki ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam w Norwegii 3 razy i za każdym razem jestem zafascynowana tym krajem. Nawet zaczęłam rok temu uczyć się norweskiego! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja też mam etap nauki norweskiego za sobą? Ale ciężko mi było uczyć się samodzielnie... może wrócę do tego, tym razem z jakimś native speakerem? ;) Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Widok z okna niesamowity :-) Przyznam, że Norwegia coraz bardziej mnie fascynuje. Już z podnieceniem myślę o urlopie w Norwegii, gdzie przeprowadził się mój kuzyn. Wszak marzenia trzeba spełniać! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam zdecydowanie, szczególnie północno-zachodnią część kraju! :) Tak od Bergen w górę. :)

      Usuń
  6. No tak nieco inaczej niż wyobraźnia nam w Polsce podpowiada, mniej biało a bardziej swojsko i retro :) Mówisz Kozo, że to Szwedzi i Duńczycy bardziej upodobali sobie biel?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wiele zależy od charakteru, ale z tego, co zdążyłam zauważyć, to biel najbardziej cieszy się popularnością właśnie u Duńczyków i Szwedów oraz wśród norweskich blogerek wnętrzarskich. :D A tak el na serio - biel na pewno jest też modna i w Norwegii, ale to jest tak, jak z bielą w Polsce: na blogach jest wszędzie, ale w "zwykłych" domach "zwykłych" Polaków wcale nie ma jej tak dużo. :) Cmok!

      Usuń
  7. Uwielbiam norweski klimat w pomieszczeniach! Dlatego chyba tak bardzo lubię spędzać czas w Ikea...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat IKEA jest szwedzka, ale rozumiem, że lubisz styl skandynawski i stąd to zamiłowanie do tego sklepu. :) Ja też lubię IKEA. :)

      Usuń
  8. Z tego co widzę to wspaniale się w tej Norwegii mieszka :) Serdeczne pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem nieźle, muszę przyznać. Mogłabym się przeprowadzić. ;)

      Usuń
  9. Można co nieco zmałpować :)
    A widok za oknem przepiękny.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widokach będzie jeszcze, gdy zabiorę się za post "turystyczny". ;) Uściski!

      Usuń
  10. Bardzo mi się podoba. Widać ze to taki dom, w którym się żyje :-) te skóry na fotelach - ooooch :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiedziałam, że światełka cieszą się taką popularnością w Norwegii, a to ciekawostka :)Bardzo klimatyczne wnętrze, a fotele to faktycznie meblowy majstersztyk :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wynika to z klimatu, jaki tam panuje - zimy są dość długie i ciemne, a na zachodnim wybrzeżu Norwegii nawet latem słońca może nie być zbyt wiele, stąd światełka. Fotel i te fotele pod oknem zrobiły na mnie największe, zaraz po oknach i widoku, wrażenie. :) Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Świetne jest to, że salon jest pokojem dla gości, wszędzie jest miejsce żeby gdzieś usiąść, jak nie kanapa to fotel, a dodatkowo, nie trzeba co chwilę wstawać by sięgnąć po kubek z herbata, bo gdzie człowiek się nie rozgości tam czek na niego stoli - to mnie urzekło i podoba mi się najbardziej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten salon to tak jakby dwa salony, bo kanapy są dwie, przy każdej stoliki kawowe, ława, są fotele, jest miękki dywan na podłodze... no, jest gdzie zrobić fajną prywatkę z przyjaciółmi. :) No i balkon + okna.

      Usuń
    2. Zachęciłaś mnie tym wpisem do poważnego potraktowania stolików kawowych - aktualnie nie mam ani jednego, jeśli jest bardzo potrzebny przynoszę stolik dzieciaków... Na imprezach goście sobie radzą, ale chyba ułatwię im życie, teraz tylko musze znaleźć idealny mebel :)

      Usuń
  13. Piękne wnętrza, niedługo przeprowadzamy się z żoną, więc myślę, że będzie to dla nas pewną inspiracją do zmiany wystroju. Szczególnie spodobała mi się jadalni, ze wspaniałymi białymi krzesłami i idealnym obrusem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten obrus to... cerata! Wcale nie taka idealna. ;) Pozdrawiam!

      Usuń
  14. Ja strasznie przepadam za Norwegią i tamtejszym stylem architektonicznym, więc każde zdjęcie jest dla mnie po prostu bajeczne. Może kiedyś uda mi się coś podobnego kupić, choć zapewne w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  15. W krajach skandynawskich nigdy nie byłam. ( ale kiedys bede) . Jednak styl skandynawski nigdy nie kojarzył mi sie tylko z bielą. Przede wszystkim kojarzy mi się z umiejętnością łaczenia ze sobą rózych nie do końca pasujacych rzeczy , umiejetnoscią stworzenia przytulnego klimatu bez nagromadzenia zbędnych ozdób itp. Tu raczej sie sprawdza to co sobie wyobrazałam. Choc nie powiem zebym wszystko łykała z zachwytem . Kolor kuchennych frontów do mnie nie przemawia i troche ilość różnych kolorów drewna czy to na meblach, czy na podłodze itp troche mi sie gryzie. Ja wiem ze to nie mieszkanie blogerki itp i nie o tym post . Ale to rzuciło mi sie w oczy :) Podoba mi sie jadalnia :) i widok z okna naprawdę wart gapienia sie całymi dniami ;) i to jeszcze przez takie duuuze okno :) Z tymi lampkami swiecącymi sie cały dzień to ja ich rozumiem. Z mała iloscią swiatła dziennego robiłabym to samo. Tylko pewnie rachunek za prąd by mnie bolał ;)

    Ciekawe jest jeszcze rozmieszczenie pomieszczeń na pietrach. U nas byłoby odwrotnie. Salon i kuchnia na dole, wyżej łazienka i pokoje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co napisałaś, to jest dokładnie to, co ja myślę. Ale w Polsce trochę się utarło, że skandynawski dom = wszechobecna biel (którą uwielbiam i sama mam w mieszkaniu) i żaden inny kolor, może prócz szarości i zieleni, nie wchodzi w grę. A to nie do końca tak, chociaż jak sięczłowiek po szwedzkich i duńskich blogach rozejrzy, to ta biel jest królową wszystkiego. W Norwegii wygląda to nieco inaczej.

      Jeśli chodzi o wnętrze, w którym mieszkaliśmy - tak je urządziła właścicielka, tak jej się podoba i tak jest. Ja też nie lubię takiego typu zabudowy kuchennej, sprzętów z innej parafii, kolorów drewna pomieszany aż tak bardzo. Ale potrafię zrozumieć, że ktoś tak chciał mieć i ma. Nie przemawiają do mnie ala PRLowskie komody, ale zachwycam się na przykład fotelem czy ławą przy drugiej kanapie (akurat zabrakło zdjęcia). I tak dalej... Acha, w tym domu jest jedno pomieszczenie, w którym króluje biel. To łazienka. Wszystko tam jest białe, od płytek na ścianach i podłodze, po armaturę i szafki. I też wygląda stylowo. :)

      Podział faktycznie niespotykany w Polsce, ale z drugiej strony - dość praktyczny, gdyby się spojrzało na rozkłąd pomieszczeń, usytuowanie okien i drzwi etc. Bo na kuchnię na dole nie było miejsca (chyba, żeby sypialnię z łazienką połączyć, ale wtedy jedno małe okno od północy nie dawałoby za dużo światła... i tak dalej. Najpiękniejsze dla mnie i tak były okna w salonie. Wielkie, na całą ścianę. Marzenie! :)

      Usuń
  16. Uroczy dom! Ach spędzać w nim czas musiało się przyjemnie! A ten fotel, a wlasciwie fotele i niebieska kanapa... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kanapa była nawet bardziej turkusowa, niż niebieska, ale na zdjęciach wyszła dość dziwnie. ;)

      Usuń
  17. achy i ochy!!! marzenia :) fajnie, że możesz je spełniać w takim otoczeniu :)

    OdpowiedzUsuń
  18. och, widziałabym się na takim fotelu... Co mi się jeszcze podoba to taka naturalność i luz w sposobie urządzenia. Na pewne połączenia w życiu bym się nie zdecydowała, ale w tym przypadku mają swój urok i charakter. Mój mąż, który ma pedantyczne skłonności na pewno nie przeżyłby poplamionej drabinki :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba fajniej jest znaleźć coś, co można zaadaptować do swojego domu, niż kopiowanie 1 do 1. Każdy ma swój styl. :)

      Usuń
  19. "Wygoda, przytulność i światło"- piękna recepta na dom:) wyczucie stylu właścicieli potrzebne do uzyskania takiego miksu tez jednak robi swoje ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam skandynawskie wnętrza <3 Kompletnie różnią się od 'typowego polskiego domu'. Są ciepłe i stylowe. Niby każda rzecz czasami jest z innej parafii, ale razem tworzą spójną całość :) Nic dziwnego, że ten styl święci triumfy od kilku dobrych lat - niech tak będzie jeszcze długo :)

    OdpowiedzUsuń
  21. świetny klimat, jestem zachwycona najbardziej fotelami. Ach te norweskie wnętrza!

    OdpowiedzUsuń
  22. ale piekne wnetrza...czytałam z zapartym tchem...dobrze ze wnetrza zostawiłas na sam kobiec to była wisienka na torcie

    OdpowiedzUsuń
  23. Ciekawie urządzone! Wydaje się, jakby nic nie było tam przypadkowego, wszystko ma jakiś cel i funkcję!

    OdpowiedzUsuń
  24. A ja myślałam, że skandynawia to tylko biel i biel.A tu proszę ktoś ma inny gust.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten widok z okna bezcenny. Chętnie bym się zamieniła.

    OdpowiedzUsuń
  26. Pięknie... To co za oknem, rekompensuje niewielka przestrzeń wewnątrz. Cudownie jest moc patrzeć w dal :)
    Bardzo ciekawie to opisałaś, dosłownie "wciągnęłam nosem" :))) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "niewielkĄ" ;) jeden ogonek zmienił sens całego zdania :)

      Usuń
  27. Lubię taki styl skandynawski.
    Mieszkam w Szwecji. I oni też mają charakterystyczny. Taki prosty a zarazem elegancki. :)

    OdpowiedzUsuń
  28. W takim mieszkaniu jest naprawde przytulnie, rodzinnie i czuć w nim życie. Fotel z podłożem - cudo.
    I cóż za piekny widok z okna :))

    OdpowiedzUsuń
  29. Przepiękny dom, cudowne wnętrze, jetem zauroczona!:) Podobają mi się te wszystkie szczegóły, detale i ten cudny widok zza okna... Mogłabym się tam wprowadzić nawet i od jutra:P Ściskam serdecznie!:))

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja bym się tam od razu odnalazła :)
    Chętnie wprowadziłabym się do takiego domu - czułabym się tam doskonale, mebelki światło, oświetlenie jest świetne!

    OdpowiedzUsuń
  31. Przygarnęłabym do siebie lampki, fotel i witrażowe drzwi (razem z widokiem :-). Całość jednak do mnie wnętrzarsko nie przemawia. Natomiast całym sercem jestem za zatrzymywaniem się u localsów, czy to za pośrednictwem airbnb, czy couchsurfingu. To milion razy lepsze niż anonimowy hotel! :-) Pozdrawiam ciepło i zazdroszczę takiej podróży.. :-)

    OdpowiedzUsuń
  32. Właśnie nieokreślona przestrzeń we mnie dostała łatkę. Koseling <3 czuję to codziennie i kiedy chciałam nazwać co czuję, nigdy nie znajdowałam odpowiedniego określenia. A teraz jest !!! Koseling, koseling!! Wnętrza cudowne. Uwielbiam w Sakndynawach tę bezpretensjonalność w urządzaniu przestrzeni. PS. Kozo??!! Czy Ty nie pijesz kawy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudownie! :) KOchana, nie piję kawy. Nie lubię i nie piję. Bardzo rzadko zdarza mi się wypić mrożoną, ale z dodatkiem czegoś pysznego, np. lodów. Inaczej nie przełknę. :D

      Usuń
    2. Jestem juz teraz pewna- jesteśmy astralnym siostrami wspólnie nielubiącymi kawy :D

      Usuń
  33. Super wnętrze! Bardzo podoba mi się taki skandynawski klimat! Aż naszła mnie ochota na mały remont... :P

    OdpowiedzUsuń
  34. Jeśli chodzi o wnętrze, zdziwił mnie mocno układ pomieszczeń. A co do wystroju, to mam mieszane uczucia. Część rzeczy bardzo mi się podoba, ale na inne na pewno bym się nie zdecydowała. Czy to jest typowy wygląd norweskich mieszkań? Jednak ogółem ma to swój osobliwy klimat.
    A widok zza okna jest piękny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Układ pomieszczeń wynika z ukształtowania terenu, na którym stoją domy. W Polsce mamy głównie równiny, ale już domy w górach budowane są podobnie. Jeśli zaś chodzi o wnętrze - wszystko zależy od gustu. Ja kilka rzeczy, włącznie z oknami i widokiem, z chęcią przeniosłabym do swojego domu. Ale są też rzeczy, które kompletnie nei są w moim stylu. Jednak tu tworzą klimat. Taki, jak chciała właścicielka. I to jest ważne. :) Pozdrawiam i witam w kozim domu! :)

      Usuń
  35. Cieplutko i miło :)
    Twój blog jest wyjątkowo ciekawy, chciałabym, aby znalazł się na liście najlepszych blogów o wystroju wnętrz! Zapraszam na stronę http://dekordia.pl/najlepsze_blogi/, gdzie można pobierać odznakę Blogu na medal :)

    OdpowiedzUsuń
  36. no nie jest to zdecydowanie mój styl :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Kuchnia nie zachwyca, ale pokoje, drewniane dodatki, cudownie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja wiem. Mi się podoba. Ogólnie jestem rozkochana w skandynawskich wnętrzach, szkoda że mój mąż nieszczególnie ;P. Ale jemu w sumie łatwo wytłumaczyć co jest ładniejsze ;P. Mebelki bardzo ładne kojarzą mi się z tymi stąd- meble skandynawskie

      Usuń
  38. Fajna przestrzeń, taka bez zadęcia. A o co chodzi z tym otwartym zlewem? jakie jest jego przeznaczenie?

    OdpowiedzUsuń
  39. Piękne klimaty zarówno we wnętrzu jak i na zewnątrz, uwielbiam skandynawię od pierwszego "przeczytania" Błogosławieństwa ziemi, a było to w oczekiwaniu na mecz Polska-Brazylia w 19..

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój czas i komentarz. :)

Ps. bardzo proszę bez spamowania w komentarzach linkami do stron firmowych - to nie przejdzie. ;)